Nie możemy dzisiaj ani jutro pójść na cmentarze, aby zapalić Wam znicze. Możemy jednak zatrzymać się chociaż na chwilę i pobyć z Wami, przywołując Waszą obecność do naszej pamięci, miejsca, w którym takie spotkanie jest zawsze możliwe.
Osobiście zapalę światełko mojej siostrze Grażynie, nauczycielce Roshi Małgosi Braunek, mojemu Tacie, szalonej cioci Basi, która pod koniec swojego życia była bardzo zagubiona i nieszczęśliwa, Sadze, malutkiej Dadze, Dziadkom z obu stron i wszystkim tym, którzy przyjdą dzisiaj do mnie z prośbą o czułe wspomnienie. <3
Wyciągnę zdjęcia i dam miejsce wszystkim szczęśliwym chwilą, które razem dzieliliśmy i, które były na tyle ważne, że zatrzymaliśmy je kiedyś na wspólnym zdjęciu.
Włączę ulubioną muzykę mojego Taty, a na obiad przyrządzę danie, którym zawsze witała nas ciocia, gdy przyjeżdżaliśmy rokrocznie na groby Dziadków, przejeżdżając starą Warszawą ponad 600 km. Nie było wtedy dużego ruchu na drodze, ale podróż trwała około 11 godzin, gdyż samochód był stary, a i czasami śnieg już leżał na szosie. O oponach zimowych nie było nawet co marzyć, gdyż takiego wynalazku jeszcze wtedy nie było. ☺️
Trochę mniej mnie będzie w tym dniu. Dużo więcej ich.
To nie ludzie odchodzą,
tylko miejsca zostają nagle puste jakieś.
Biały leżak w ogrodzie,
stara damka już bezużyteczna.
Ciasny korytarzyk, w którym miejsca było ciągle za mało.
Fotel, na którym długo nikt nie usiądzie.
To nie ludzie odchodzą,
bo gdzież mieliby pójść,
gdy przestrzeń dookoła zamknięta taka.
Tekst: Alicja Chlasta
Photo by Josh Boot on Unsplash
Najnowsze komentarze